Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi krasu z wioski Golanka. Mam przejechane 23890.85 kilometrów w tym 1779.10 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.07 km/h i jest mi z tym dobrze.
Więcej o mnie.

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy krasu.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
80.30 km 60.00 km teren
05:59 h 13.42 km/h:
Maks. pr.:44.50 km/h
Temperatura min:1534.0
Temperatura max:
Podjazdy: m
Kalorie: 1221 kcal
Rower:K r o s s

Liwocz.

Piątek, 24 września 2010 · dodano: 26.09.2010 | Komentarze 1

Końcówka wakacji nie rozpieszczała z pogodą, także jeździłem praktycznie tylko do pracy. Już myślałem że nie uda mi się spełnić maluczkich celów postawionych sobie na ten sezon z wielką rezerwą, w końcu to był mój pierwszy sezon i nie znałem w ogóle swoich możliwości. Jednym z nich było przejechanie pierwszej w życiu setki, udało mi się to kilka tygodni temu. Jednak wyjazd na Liwocz, który gdzieś tam mi siedział od zimy w głowie, dał mi dużo więcej radości. Liwocz to górka mająca 562 m.n.p.m., niby nie dużo ale to najwyższy szczyt pogórza ciężkowickiego, na skraju którego mieszkam. Leży on na drugim końcu tego pogórza, a przez całe ciągnie się "pasmo brzanki" czyli pasmo różnej wielkości górek, w większości zalesionych. Przez całość poprowadzony jest szlak pieszy, którym jechałem. Wyruszyłem dość późno bo dopiero około 10, wcześniej miałem kilka spraw do załatwienia. Może to i dobrze bo wracając zachód słońca zastałem w świetnym widokowo miejscu.
Zachód słońca na pogórzu. © Krasu

Na początek ostry podjazd pod Brzanke (534 mnpm), tam chwilka przerwy na wieży i dalej w drogę. Dalej to ciągle w dół, górę, dół, górę :) Bardzo fajna trasa, w lesie już daje o sobie znać jesień.
Jesień się już wprasza do lasów. © Krasu

Leśna droga. © Krasu

W lesie mnóstwo grzybiarzy i grzybiarek :P Ja też się pokusiłem o kilka na obiadek ;)
Pyszne muchomorki. © Krasu

Po ponad półtorej godzinie jazdy moim oczom ukazuje się w końcu mój cel wyprawy.
Liwocz w oddali. © Krasu

Kilka razy szlak opuszcza lasy.
Krosik odpoczywa na łące. © Krasu

Próba samowyzwalacza ;) © Krasu

Na mojej trasie jest tylko jeden sklep, z tych co to klient jest intruzem, a pani sprzedająca to w ogóle idzie do domu i przychodzi co jakiś czas jak się kolejka przed sklepem ustawi. Pogadałem więc z miejscowymi, panem który twierdzi że na Liwocz to w ogóle nie dojadę, a jak już to z 5 godzin mi zajmie bo bagna ;) W końcu przychodzi pani ekspedientka, musi przeżyć ten ból i mnie obsłużyć. Zakupuje mały obiadek, który spożywam kilka kilometrów dalej w lesie, przy Rysowanym Kamieniu.
Obiadek. © Krasu

Posilony ruszam dalej, bagna wprawdzie są, ale w większości przypadków to źródełka które da się ominąć. Jestem coraz bliżej.
Cel coraz bliżej. © Krasu

Ostatni podjazd to dla mnie armagedon, postanowiłem sobie że nie będę prowadzić w ogóle podczas podjazdu, no ale nie wiedziałem co mnie czeka :P Ostatni odcinek który miał może z 100 metrów męczyłem prawie pół godziny, po kilka obrotów korba, bo albo stawiało dęba albo koło traciło przyczepność. Czasem gdy próbowałem ruszać to zamiast zyskiwać to się cofałem. Ale jak człowiek uparty to co poradzisz :P W końcu moje męczarnie zostały nagrodzone.
Krzyż na Liwoczu. © Krasu

Pierwsze co robię to kładę rower na ziemi i kładę się spać na ławeczce, ten podjazd dał mi ostro popalić. Po 15-20 minutach dochodzę do siebie i zaczynam się rozglądać po okolicy :)
Jest tutaj dużo figur/pomników, szopka, mini kościół z krzyżem na dachu, który jest jednocześnie wieżą widokową. Widoki piękne ale przejrzystość powietrza kiepska więc daleko nie było widać, muszę tu kiedyś zajrzeć w zimie przy zmrożonym powietrzu :)
Jan Paweł II © Krasu

Szopka, chyba całoroczna ;) © Krasu

Widoki z wieży. © Krasu

Krzyż, chyba lubi pioruny :P © Krasu

Wracam tą samą trasą, jedzie mi jednak tak jakoś lepiej, czuje że udało mi się zrealizować cele i teraz może już przychodzić jesień, jednak ja poproszę złotą, ciepła, suchą i długą :P
Niestrudzony wojownik. © Krasu

Moje pogórze. © Krasu



Komentarze
k4r3l
| 11:20 niedziela, 26 września 2010 | linkuj fantasytczne tereny, podoba mi się bardzo ta okolica. no i jesień w lasach to jest coś pięknego :)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa eczet
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]