Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi krasu z wioski Golanka. Mam przejechane 23890.85 kilometrów w tym 1779.10 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.07 km/h i jest mi z tym dobrze.
Więcej o mnie.

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy krasu.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Podsumowania

Dystans całkowity:25.28 km (w terenie 2.20 km; 8.70%)
Czas w ruchu:01:32
Średnia prędkość:16.49 km/h
Maksymalna prędkość:38.50 km/h
Maks. tętno maksymalne:10 (5 %)
Suma kalorii:722 kcal
Liczba aktywności:2
Średnio na aktywność:12.64 km i 0h 46m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura min:
Temperatura max:
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:K r o s s

Podsumowanie 2014 roku.

Środa, 31 grudnia 2014 · dodano: 31.01.2015 | Komentarze 0

Spóźnione o "tylko" miesiąc małe podsumowanie minionego roku. Ten rok to była wielka niespodzianka, nie wiedziałem jak się to wszystko potoczy i ile będę mieć czasu na jazdę. Jak się okazało była to bardzo pozytywna niespodzianka. Początkiem roku zima zapomniała o Polsce dlatego już w styczniu trochę pojeździłem, między innymi na Jamną i Brzankę.W tym roku bardzo ciągnęło mnie w lasy i górki. To chyba rekordowy rok pod względem ilości wyjazdów na Brzankę i jej okolice. Co mnie bardzo cieszy, przejechałem w tym roku mniej kilometrów niż w ostatnich latach ale za to wyjazdy były ciekawsze, dużo terenu i przewyższeń. Zawitałem w nowe miejsca takie jak kolejne pagórki w Górach Grybowskich czy Beskidzie Sądeckim. W czerwcu z powodu wyjazdu nie jeździłem w ogóle, przerwa trwała w sumie prawie 2 miesiące. Wznowiłem jazdę dopiero pod koniec lipca. Był to największy minus tego roku, który powetowałem sobie w sierpniu. Mianowicie mimo braku fizycznego przygotowania pojechałem na wyprawę w Alpy. Wycieczka ta, to spełnienie jednych z moich marzeń, mimo że nie było łatwo to wspominam ją teraz bardzo dobrze. Pobiłem też wtedy mój dotychczasowy rekord wysokości wjechanej na rowerze, który teraz wynosi 2571m n.p.m. i pewnie długo pozostanie na tym poziomie. Po powrocie z Alp trochę odpocząłem i spróbowałem swoich sił w pobiciu dystansu przejechanego w jeden dzień. Dzięki wycieczce do Sandomierza wynosi on teraz 331,10 km. We wrześniu znowu wyjechałem i tym samym mniej jeździłem. W październiku zacząłem pracę w Holandii i mimo braku roweru coś staram się zwiedzać w "ojczyźnie rowerów", ale jeśli zawitam tam na dłużej to na pewno muszę sobie sprawić jakiegoś rumaka. Jak widać ten rok był całkiem inny niż wcześniejsze głównie z powodu braku stałej pracy w Polsce a wyjazdach zarobkowych za granicę. Ale dzięki temu pojechałem np. w Alpy. A jaki będzie następny rok ? To znowu zagadka , szykują się kolejne duże zmiany w moim życiu i nie wiem jak to będzie wyglądało tak naprawdę. Jedno jest pewne, całkiem z rowerka na pewno nie zrezygnuję.
Wracając do postawionych sobie celów na ten rok:
1.Całkowity dystans minimum 3 tysiące km
2.Pobicie rekordu dystansu dziennego ( aktualnie 203,4 km)
3.Pobicie rekordowej wysokości wjechanej rowerem (aktualnie Radziejowa 1266m n.p.m.)
4. Najwięcej kilometrów w godzinę ( aktualnie to nawet nie wiem ;P)

Ad. 1 - Udało się przejechać 3473 km,
Ad. 2 - Wycieczka do Sandomierza to 331,1 w jeden dzień,
Ad. 3- Zawitałem na Edelweissespitze na wysokość 2571m n.p.m.
Ad. 4 - Tak zleciało że nawet zapomniałem o tym punkcie ;)

Nowe górki i przełęcze na które udało się wjechać:

(kilka ich jest ale sprawdzę dopiero jak wrócę do domu, bo muszę po przeglądać mapy)

Cele na 2015 rok:
W tym roku stawiam sobie tylko jeden cel - jeździć jak najwięcej i mieć z tego jak najwięcej frajdy.
Pozdrawiam.
Hofburg, siedziba cesarzy a ja sie pcham z rowerem ;) © Krasu


Kategoria Podsumowania


Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura min:
Temperatura max:
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:K r o s s

Podsumowanie 2013.

Wtorek, 31 grudnia 2013 · dodano: 03.01.2014 | Komentarze 3

Kolejny rok dobiegł końca. Kolejne wycieczki, kolejne odwiedzone miejsca i poznani ludzie. W tym roku  rowerowym dużo udało mi się pojeździć, oby tak dalej. Rok zaczął się fajnym wyjazdem do Hiszpanii, gdzie było mi dane pojeździć po hiszpańskich drogach rowerowych "greenways". Tam też pierwszy raz spróbowałem noclegu u ludzi z warmshowers, jak się okazało znajomość ta przerodziła się w coś więcej niż tylko jednorazowe spotkanie, do dziś wymieniamy wiadomości a Dani i Laura byli w sierpniu u mnie w Polsce i jeździli po naszych trasach.
Przyszła wiosna, trochę pokręciłem i pierwszy raz wystartowałem w Maratonie a mianowicie w Cyklokarpatach w Wojniczu. Plan był żeby ukończyć i nie być ostatnim. Udało się przyjechać w połowie stawki także jak na pierwszy raz wynik świetny.
Końcem maja wybrałem się pierwszy raz w życiu na wycieczkę sakwiarską z  noclegami pod namiotem. Pogoda nie była zbyt łaskawa, ale udało mi się zobaczyć kawał Słowacji którą tak bardzo lubię. Spałem też na dziko pod namiotem w fajnej miejscówce. Również po raz kolejny mogłem liczyć na dobrych ludzi i zaznać ich gościnności.
Kilka razy udało się pojeździć po fajnych górkach w Beskidach i na Pogórzach. Na pogórzu Rożnowskim organizowany był rajd na orientację z "Prądem i pod Prąd" w którym dwa razy wystartowałem ( były 2 edycje w jednym roku, organizacja trochę kiepska ale tereny do jazdy fajne). Wybrałem się też na rajd rowerowy "Tour de Pogórze".

Wracając do postawionych sobie celów na ten rok:
1.Całkowity dystans minimum 3 tysiące km - zrealizowane, udało się wykręcić 5 tysięcy
2.Pobicie rekordu dystansu dziennego ( aktualnie 203,4 km) - niestety się nie udało, tak jakoś się w ogóle nie zebrałem żeby spróbować
3.Pobicie rekordowej wysokości wjechanej rowerem (aktualnie Radziejowa 1266m n.p.m.) - tutaj też się nie udało, Jaworzyna Krynicka to niewiele niżej ale jednak
4.„Setka” w terenie – wykręcona po lasach Radłowskich
5.Wystartowanie w maratonie – przejechałem maraton w Wojniczu.
6.Kilkudniowa wycieczka ze spaniem pod namiotem – wycieczka na Słowację.

4 na 6 zrealizowane, nie jest najgorzej ale zawsze mogło być lepiej, szkoda że się nie wybrałem w Gorce na Turbacza bo chciałem ale nie było jak. Dla większej motywacji na następny rok nowe cele:
1.Całkowity dystans minimum 3 tysiące km
2.Pobicie rekordu dystansu dziennego ( aktualnie 203,4 km)
3.Pobicie rekordowej wysokości wjechanej rowerem (aktualnie Radziejowa 1266m n.p.m.)
4. Najwięcej kilometrów w godzinę ( aktualnie to nawet nie wiem ;P)
I to by było tyle na ten rok bo inne wydają mi się trochę sztuczne, ale jeszcze może coś wymyślę.

W minionym roku udało mi się też wjechać na kilka nowych górek powyżej 500 m n.p.m.:

Jaworzyna Krynicka 1114m n.p.m.
Wierch nad Kamieniem 1084m n.p.m.
Czubakowska 1082m n.p.m.
Runek 1080m n.p.m.
Hala Pisana 1044m n.p.m.
Jawor 1027m n.p.m.
przełęcz Bukowina 993m n.p.m.
Hola 978m n.p.m.
Jaworzyna Kokuszczańska 969m n.p.m.
Chełm 780m n.p.m.
Homola 712m n.p.m.
Sucha Homola 708m n.p.m.
Flasza 663m n.p.m.
przełęcz Herlianske Sedlo - 660 m n.p.m
Tania Góra 576m n.p.m.


Wschód słońca - Costa Brava.
Wschód słońca - Costa Brava. © Krasu
Kategoria Podsumowania


Dane wyjazdu:
22.30 km 1.00 km teren
01:18 h 17.15 km/h:
Maks. pr.:38.50 km/h
Temperatura min:6.0
Temperatura max: 10
Podjazdy: m
Kalorie: 689 kcal
Rower:K r o s s

Wał + Podsumowanie 2012

Niedziela, 30 grudnia 2012 · dodano: 04.02.2013 | Komentarze 0

No i to już koniec jeżdżenia w tym roku. Rok jako taki rowerowy to bardzo udany pod względem ilości przejechanych kilometrów. Myślałem że przez pewne rzeczy będę mieć mniej czasu na jazdę, a tu zawsze coś tam się udało wykombinować. Nie udało się zrealizować wszystkich postanowień na ten rok rowerowy, jednak i tak myślę że był udany. Fajna wycieczka na Słowację, kilkudniowy wypad do Zakopanego, zdobyte nowe górki. Wracając do założeń to :
- całkowity dystans minimum 3 tysiące km. – zrealizowane, udało się wykręcić ponad 4tys km
- pobicie rekordu dystansu dziennego (minimum 200km), - udało się, wycieczka na Słowację to 203,4 km
- pobicie rekordu wysokości (min 1000 m n.p.m.), - zrealizowane, najwyżej wjechałem na Radziejową w Beskidzie Sądecki ( 1266m n.p.m.)
- zwiększenie ilości kilometrów w terenie (nie wliczając pracy minimum 30%), - tutaj niestety się nie udało, było dużo jeżdżenie po asfalcie, trzeba poprawić na następny rok
- „setka” w terenie - niestety niezrealizowane, w ogóle jakoś nie spróbowałem brakło czasu i motywacji
- spróbowanie sił w jakimś maratonie – po raz kolejny tak jakoś zwlekałem cały rok bo to bo tamto i się w końcu nie wybrałem a szkoda
- wycieczka kilkudniowa – zrealizowane, np. kilkudniowy wypad do Zakopanego

Aby mieć większą motywację do jazdy na ten rok znowu kilka nowych celów:
1.Całkowity dystans minimum 3 tysiące km
2.Pobicie rekordu dystansu dziennego ( aktualnie 203,4 km)
3.Pobicie rekordowej wysokości wjechanej rowerem (aktualnie Radziejowa 1266m n.p.m.)
4.„Setka” w terenie – ostatnio się nie udało czas to zmienić,
5.Wystartowanie w maratonie – ciągle się wybieram i zebrać się nie mogę, mam nadzieję w tym roku w końcu gdzieś pojechać
6.Kilkudniowa wycieczka ze spaniem pod namiotem – trochę sakwiarstwa nie zaszkodzi.

Oczywiście mam tez nadzieje zdobyć trochę nowych górek do kolekcji bo bardzo lubię wjeżdżać na coraz to nowe i wyższe, w tym roku udało się dorzucić do kolekcji nowe górki:

- Przechyba 1175m n.p.m.
- Wielka Przechyba 1191 m n.p.m.
- Złomnisty Wierch 1224 m n.p.m.
- Mała Radziejowa 1207 m n.p.m.
- Radziejowa 1266 m n.p.m.
- Wierch Poroniec 1036 m n.p.m.
- Schronisko na Polanie Chochołowskiej 1146 m n.p.m.
- Jaworze 882 m n.p.m.
- Postawne 846 m n.p.m.

Dziś gdy to pisze jest już czwarty luty, a to znaczy że ponad miesiąc nie jeździłem na rowerze. Kross rozkręcony przechodzi gruntowny przegląd, Arkus to przemalowaniu jeszcze nie ruszył na trasy ale jest już „specem” ;P. Koniec tego dobrego, powoli wyzdrowiałem także rowery skręcam i niedługo wyruszam na trasy!
Poniżej zdjęcie z ostatniej zrobionej trasy jeszcze w tamtym roku, narciarze na Jurasówce już szusowali.

Zimowe widoczki. © Krasu


Dane wyjazdu:
2.98 km 1.20 km teren
00:14 h 12.77 km/h:
Maks. pr.:22.40 km/h
Temperatura min:4.0
Temperatura max: 5
Podjazdy: m
Kalorie: 33 kcal

Podsumowanie 2011.

Sobota, 31 grudnia 2011 · dodano: 31.12.2011 | Komentarze 2

Kilka kółek koło domu aby dobić kanciaty dystans.

Koniec. No niestety już koniec roku ;P Bardzo szybko zleciało, zdecydowanie zbyt szybko. Niemniej jednak rowerowo był to bardzo dobry rok, chociaż na taki się nie zapowiadał. Pogoda dopisywała, jedynym mankamentem było mało czasu na jazdę.

Wracając do celów postawionych sobie rok temu:
- dystans min 3 tysiące km,
W pełni udało się zrealizować to założenie, przejechałem 4444,44km. Dużo kmów to dojazdy do pracy - 2859.33.
- zdecydowane zwiększenie ilości kilometrów w terenie (min 15%),
Tutaj już trochę gorzej, ale to głównie dlatego że dużo km zrobiłem do pracy a to są kmy po asfalcie prawie zawsze. Dlatego w odniesieniu do kilometrów w terenie nie będę brać dojazdów do pracy. Z takim założeniem kilometry w terenie stanowią około20,5% . Co jednak i tak jest gorszym wynikiem niż rok wcześniejszy licząc po nowych założeniach bo wtedy w roku 2010 wychodzi około 24,50 % terenu. Punkt stanowczo do poprawienia w przyszłym roku.
- pobicie rekordu dystansu dziennego (min 150km),
Udało się. Wycieczka do Bardejova miała długość 180.3 km, dodatkowo prowadziła po terenie górzystym, pokonałem chyba pięć przełęczy ponad 500m npm, a krzyżówka to wysokość nawet 745 m npm.
- pobicie rekordu wysokości (min 700 m n.p.m.);
Kolejny założenie zrealizowane. Najwyżej w tym roku byłem na Magurze Małastowskiej 813 m n.p.m.
- spróbowanie sił w jakimś maratonie,
Tutaj niestety porażka. Nie było w tym roku maratonu w Tarnowie na który się chciałem wybrać. Na wyjazd gdzie indziej zabrakło czasu, motywacji i chęci.

Podsumowując pomimo nie wypełnienia wszystkich założeń uważam sezon za bardzo udany. Dużo pojeździłem po górkach. Dorzuciłem do swojej kolekcji w tym roku takie górki i przełęcze:
- Maślana Góra 753 m n.p.m.,
- Zielona Góra 690 m n.p.m.,
- Jelenia Góra 684 m n.p.m.,
- Bucze 585 m n.p.m.,
- przełęcz Beskidek (Dujava) 580 m n.p.m.,
- przełęcz Małastowska 604 m n.p.m.,
- przełęcz Tylicka ( Kurovské sedno ) 683 m n.p.m.,
- przełęcz "Roma" 720 m n.p.m.’
- przełęcz Krzyżówka ( Huta ) 745 m n.p.m.,
- przełęcz Zdżar 550 m n.p.m.,
- Sołtysia Góra 600 m n.p.m.,
- Wierch 705 m n.p.m.,
- Magura Małastowska 813 m n.p.m. (nowy rekord wysokości rowerem),
- Ostry Dział 675 m n.p.m.,
- przełęcz Owczarska 501 m n.p.m.,
- Huszcza 581 m n.p.m.,
- Obocz 627 m n.p.m,

Sprzęt sprawował sie dobrze, bez większych niespodzianek. Tylko kilka „gumiaków” oraz pęknięta rachewka ale to w starym Arkusie, a koło było i tak wzięte od jakiegoś innego staruszka. Po tym sezonie do wymiany idą oponki w krosie bo już zużyte. Być może także sztyca, ale to się jeszcze zobaczy.
Jeśli chodzi o kolejny sezon to pomysłów mam całą masę. Dlatego już teraz wiem że nie uda mi się wszystkiego zrealizować ;P . Jednak dla większej motywacji stawiam sobie ponownie kilka celów:

- całkowity dystans minimum 3 tysiące km.
- pobicie rekordu dystansu dziennego (minimum 200km),
- pobicie rekordu wysokości (min 1000 m n.p.m.),
- zwiększenie ilości kilometrów w terenie (nie wliczając pracy minimum 30%),
- „setka” w terenie (oj tu będzie ciekawie, gdzie ja znajdę taką trasę ;P),
- spróbowanie sił w jakimś maratonie (może tym razem się uda),
- wycieczka kilkudniowa (minimum 2 dni bez wizyty w domu – możeby tak spróbować sakwiarstwa :D),
Pozdrawiam wszystkich i życzę udanego rowerowo nowego roku!
Motylem jestem. © Krasu
Kategoria Podsumowania


Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura min:
Temperatura max:
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:K r o s s

Podsumowanie 2010.

Niedziela, 28 listopada 2010 · dodano: 29.11.2010 | Komentarze 3

Spadł śnieg. Niedługo będzie pięknie  Nie pojechałem dziś na uczelnie więc mam chwilkę czasu. Powinienem teraz robić projekty/sprawozdania zaliczeniowe bo trochę się tego naskładało, jednak dziś robie sobie „Day off” od wszystkiego :D Także jest chwilka czasu aby podsumować ten niestety już miniony, jak dla mnie, „sezon” rowerowy.

Niestrudzony wojownik. © Krasu


Zacznę więc od samego początku. Dawniej grałem dużo w siatkówkę. Przyszedł jednak czas studiów magisterskich na polibudzie w Krk. Pierwszy rok totalnie zawalony zajęciami, prawie każdy weekend na uczelni. Do tego doszły problemy zdrowotne i musiałem „odstawić” siatkówkę. Dodatkowo pracuje na 2 zmiany i nie miałem jak chodzić na treningi. Było to pod koniec 2009 roku, we wrześniu zaczynał się sezon, jednak nie wznowiłem treningów po przerwie letniej. Wybierając się na polibude miałem świadomość że może nie być lekko ponieważ postanowiłem zmienić kierunek studiów z zarządzania i marketingu na informatykę, co mnie dużo bardziej interesuje. Miałem co prawda specjalność „informatyka w zarządzaniu” ale to nie było to. Na szczęście dostałem się na te studia i jestem na specjalności grafika komputerowa i multimedia. O kurde ale przynudzam ;P Trochę się wtedy zasiedziałem w domu przed lapkiem ale trzeba było nadrabiać zaległości. Któregoś pięknego dnia trafiłem na stronkę bikestats, bardzo spodobały mi się relacje różnych osób. Uświadomiłem sobie że mój rower leży gdzieś w szopie zdeczka niesprawny. Wybrałem się na kilka przejażdżek do lasu rowerem Braciaka, bardzo mi się spodobało, przerwki robiłem na leśne Jerzyny :D Wczytywałem się tak w bikestatsa coraz bardziej i postanowiłem kupić rower który nadałby się do ujeżdżania po okolicznych pagórach. Po długich poszukiwaniach opinii po różnych stronkach i forach, powoli skrystalizował się rower którego potrzebuje i który mieści się w budżecie. Wybór padł na krosa A4 z 2009 roku, którego ujeżdżam po dziś dzień. Kupiłem go w zimie na promocji w sklepie w Krk, przywiozłem do domu swoją zieloną „madzią” ;) Czekał sobie spokojnie na nadejście wiosny. W końcu 25 lutego zrobiło się cieplej i wyruszyłem w drogę…. I tak trwam w drodze aż do teraz ;)
Widząc te wszystkie statystyki ludzi z bikestats nie miałem pojęcia jak to sie ma do rzeczywistości. Dlatego też moje ciche plany wtedy były bardzo skromne. Marzyło mi się przejechać pierwszą setkę, wyjechać na jakiś pagórek powyżej 500 m n.p.m… O rocznej sumie kilometrów nie miałem żadnego wyobrażenia, tysiąc to było coś bardzo abstrakcyjnego. Relacje z maratonów wydawały się bardzo profesjonalne i nie miałem nawet odwagi myśleć że mogę wystartować w takiej imprezie. Po roku mam już dużo więcej doświadczenia i większa orientację w tym na co mnie stać. Jednakże był to pierwszy sezon w którym założyłem sobie że będę wyrabiać kondycje i technikę aby móc pójść dalej w następnych latach. Nie mam tu na myśli startowania w maratonach tylko raczej turystykę rowerową i jazdę rekreacyjną.
Tak więc w 2010 roku udało mi się:
Przejechać 3793.80 km (w terenie 337.50 km, 8%) [ może ulec jeszcze zmianie ale niewiele ] ze średnią prędkością 21.28 km/h. – jest to znacznie więcej niż zakładane 1-2 tys kilometrów :D
Udało się przejechać pierwszą w życiu setkę – 114km co pozostaje moją życiówką.
Wjechałem na kilka pagórków powyżej 500 m n.p.m., na niektóre wjeżdżałem po kilka razy, ale nie zliczałem więc ilości nie wypisuję (niższych nie wypisuje bo jest ich duuużo w mojej okolicy) :
- Liwocz 562 m n.p.m. (mój rekord),
- Brzanka 534 m n.p.m.,
- Ostry Kamień 527 m n.p.m.,
-Wał 526 m n.p.m.,
- Kamińska 508 m n.p.m.,
- Gilowa Góra 506 n.p.m.,
- Wielka Góra 500 m n.p.m.,
Uważam miniony sezon za bardzo udany. Zrealizowałem praktycznie wszystkie założenia. Mam nadzieję że w następnym będzie podobnie. Jeśli chodzi o rower to chyba 2 albo 3 kapcie i to pod koniec sezonu, trochę problemów z napędem, czasami blokował się łańcuch jak spadł. Wymieniłem także suport bo siadł po 700km. Być może doczeka się w zimie lekkich modyfikacji napędu.
Jeśli chodzi o plany na następny sezon, nie są one zbyt wygórowane ponieważ będę mieć zapewne zdecydowanie mniej czasu na rower. A to za sprawą tego że muszę napisać pracę magisterską, nie mogę tego zbytnio nadrobić w zimie bo nawet nie znam promotora/tematu. Trochę dziwna ta organizacja że to wszystko dopiero na ostatnim semestrze, no ale cóż.
Cele na następny sezon:
- dystans min 3 tysiące km,
- zdecydowane zwiększenie ilości kilometrów w terenie (min 15%),
- pobicie rekordu dystansu dziennego (min 150km),
- pobicie rekordu wysokości (min 700 m n.p.m.);
- spróbowanie sił w jakimś maratonie,

A teraz zima, chwila wytchnienia i po nowym roku trzeba zacząć się cokolwiek przygotowywać bo wiosna tuż tuż :D
Kategoria Podsumowania