Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi krasu z wioski Golanka. Mam przejechane 23890.85 kilometrów w tym 1779.10 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.07 km/h i jest mi z tym dobrze.
Więcej o mnie.

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy krasu.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
50.00 km 35.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura min:
Temperatura max:
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Różne

24-02-2013 - Hiszpania - Dzień 2 - Costa Brava, Sant Feliu de Guixols.

Niedziela, 24 lutego 2013 · dodano: 09.03.2013 | Komentarze 0

Tak dobrze się spało że ni jak nie chciało się rano wstawać. Ale koniec końców wstajemy, jemy śniadanie z Laurą i Danim po czym pakujemy manatki. Rowery ze schowka zwozimy windą. Swoją drogą Dani ma masę fajnych rzeczy u siebie tam w tym pomieszczeniu, od kilku rowerów począwszy na sprzęcie górskim skończywszy. Dostaliśmy nawet nabój do naszej kuchenki żebyśmy nie musieli szukać w niedziele po sklepach, co mogłoby być problemem bo tam wszystko pozamykane w niedziele. Dzień rozpoczyna się pięknym słońcem, jakież to miłe uczucie poczuć go po kilku szarych miesiącach w Polsce. Co prawda jest zimno bo trafiliśmy na jeden z najzimniejszych weekendów tej zimy. Ale to i tak jest koło 10 stopni ciepła, do słońca dużo cieplej ale znowu wiatr przeszywa zimnem. Pierwsze kilometry przez miasto ale ścieżką rowerową jedzie się dobrze, do tego ruch prawie zerowy chociaż jest już grubo po 9.
Wyruszamy w kierunku wybreża Costa Brava. © Krasu

Krajobraz w porównaniu do Polski zmienił się drastycznie, u nas kupa śniegu i ciągle padało go więcej, tutaj zielona jak na wiosnę. Za zadanie mieliśmy dziś dojechać na wybrzeże Costa Brava, do miejscowości San Feliu de Guixols. Całość trasy prowadzi ścieżką „Greenway”, czyli trasą rowerową stworzoną ze starej linii kolei wąskotorowej. Już zaraz na początku zagadaliśmy się i źle skręcamy w odnogę prowadzącą do klasztoru. Trafia się naprawdę ostry podjazd i w połowie robimy przepakowanie plecaka Beny na mój bagażnik. Gdy wyjeżdżamy na górkę orientujemy się że coś jest nie tak bo dawno nie widzieliśmy żadnych oznaczeń. Postanawiam wrócić się do ostatniego oznaczenia, Bena zostaje i czeka na znak ode mnie. Zjeżdżam całkiem z górki na sam dół, odnajduje dobrą drogę i dzwonie po Bena ale…. Jej telefon dzwoni w plecaku na moim bagażniku ;P No to w tył zwrot i jeszcze raz robię podjazd w jak najszybszym tempie. Dobra zaprawa z samego rana ;p Zjeżdżamy razem i już ostrożniej pilnujemy ścieżki. Od głównej trasy są różne odnogi prowadzące do ciekawych miejsc, my chcemy jak najszybciej zobaczyć Morze Śródziemne więc odpuszczamy sobie wszystkie dodatki.
Bardzo przyjemna trasa rowerowa, praktycznie całkowicie odizolowana od ruchu samochodowego. © Krasu

W miejscach dawnych stacji kolejowych zrobiono miejsca na odpoczynek, można coś zjeść i odpocząć. Dodatkowo w niektórych mieści się informacja turystyczna. My jesteśmy całkiem poza sezonem wiec tłumów nie ma, jednak mija nas dużo rowerzystów, prawie każdy z uśmiechem na twarzy i „ola” na ustach ;)
Ciufa. © Krasu

Nawet jeśli trasa przebiega przez jakieś miasteczko to jest wyznaczona osobna ścieżka rowerowa, do tego bardzo dobrze oznaczona. Kultura kierowców jest całkowicie inna od tej w Polsce. Dojeżdżając do przejazdu rowerowego każdy ustąpi Ci pierwszeństwa, nawet jak jesteś kilka metrów od przejścia to już się zatrzymują i czekają aż przejedziesz . Oj chciałbym kiedyś doczekać takiej kultury w Polsce.
Sciezka rowerowa w Hiszpani. © Krasu

Costa Brava coraz bliżej. © Krasu

Llagostera - jedna z malowniczych miejscowości na naszej trasie. © Krasu

Po ponad połowie planowanych kilometrów dzisiejszego dnia, robimy sobie dłuższa przerwie i gotujemy obiadek. Podczas takiej wycieczki nawet zupki chińskie smakują wyśmienicie ;)
Obiadowa przerwa. © Krasu

Ja coś pichce, nie za czesty widok ;) © Krasu

Testy samowyzwalacza. © Krasu

Po odpoczynku ruszamy dalej. Ostatnie 10km do morza ciągnie się dłużej niż cała wcześniejsza trasa, za każdym zakrętem wypatrujemy morza a to jeszcze dalej i dalej. Jakaś masakra po prostu, zakrzywienie czasoprzestrzeni. Na każdym kroku można spotkać oczywiście palmy, są tam bardzo popularne jak u nas tuje. Moją uwagę przykuły też drzewa o białej korze, nie wiem co to za gatunek ale jechało się miedzy nimi elegancko.
Palmy na środku skrzyżowania. © Krasu

Greenways. © Krasu

Kwitnąca Hiszpania. © Krasu

Luty w Hiszpani. © Krasu

Co jakiś czas możemy zobaczyć piękne wille, otoczone ogromnymi ogrodami albo posiadłościami. Czasami ni stąd ni z owąd stoi piękna brama jakby do pola, dopiero po wpatrzeniu się można dostrzec daleko w oddali wielkie wille do których ta droga prowadzi.
"Hawira" © Krasu

Gdy docieramy do znaku z miejscowością Sant Feliu to morze musi być już blisko.. Jednak trasa poprowadzona trochę okrężnie i dalej meczy nas psychicznie gdzie to morze!
Sant Feliu de Guixols, miejscowośc docelowa. © Krasu

W końcu ukazuje sie nam piękny widok na Morze Środziemne. Zmęczeni ale bardzo zadowoleni kierujemy się nad zatokę i szukamy naszego hostelu. Po odpoczynku i kąpieli idziemy na wieczorny spacerek.
Pierwszy widok na morze. Jesteśmy prawie u celu. © Krasu

Krasu nad Morzem Środziemnym - w czapce ;P © Krasu

Sant Feliu de Guixols nocą. © Krasu

Co ciekawe można tam kupić sobie łódkę czy tam jacht po prostu wchodząc do salonu jak z autami. Problem tylko w tym ze ceny tych lepszych są tak kosmiczne że nie wystarczyłoby wygrać kilka razy w totka…
Salon z łódkami. © Krasu



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa ielni
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]