Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi krasu z wioski Golanka. Mam przejechane 23890.85 kilometrów w tym 1779.10 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.07 km/h i jest mi z tym dobrze.
Więcej o mnie.

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy krasu.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
118.90 km 10.00 km teren
07:24 h 16.07 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura min:20.0
Temperatura max: 30
Podjazdy: m
Kalorie: 3332 kcal
Rower:K r o s s

Dzień 5 - Doliną rzeki Traun – szmaragdowa woda.

Poniedziałek, 11 sierpnia 2014 · dodano: 01.09.2014 | Komentarze 0

Noc spędziłem na polanie koło Dunaju. Miejsce nie najlepsze bo dużo pokrzyw i jak się okazało prawie w mieście. Na szczęście noc mija spokojnie. Pobudka standardowo 5:20 plus dwie drzemki. Jadę dale wzdłuż Dunaju ale teraz mam już większe miasta po drodze, nie czuć tego wczorajszego klimatu. Na dodatek źle skręcam w jednym miejscu i ląduję w centrum Enns. Nie chce jednak się wracać i podjeżdżam kawałek główną drogą, która to jakby nie było jest skrótem a na dodatek robią sobie na spokojnie zakupy w supermarkecie. Udaje mi się szybko wrócić na EuroVelo 6 i jade w kierunku Linz. Coś rozkojarzony z rana jestem bo znowu gubię szlak i ląduje w Linz zamiast je ominąć. Na szczęście jak patrzę na mapę to zatrzymuje się jakiś dobry lokalny rowerzysta i mi wskazuje właściwą drogę, znowu jakby skrót tylko że ruchliwą drogą. Przejeżdżam nad rzeką Traun, opuszczam trasę EuroVelo 6 - Donauradweg i odbijam w Traunweg oznaczone jako R4 w kierunku Traunsee.
Euro Velo 6 © Krasu
Rzeka Traunsee jest całkowicie inna od Dunaju. Wypływa ona w Alpach i po drodze nie zdążyła się nigdzie zanieczyścić. Jest niewiarygodnie przejrzysta, jak na rzekę, do tego ma cudny szafirowy czy to morski czy mocno zielony kolor. Po prostu bajka. Podobnie jak woda w Morzu Śródziemnym na Costa Brava. Niestety kiepski fotograf i aparat dlatego zdjęcia nie oddają tego efektu.
Przejrzysta rzeka Traun © Krasu
Traunweg © Krasu
W jednym miejscu znowu pomyliłem trasę i wylądowałem na ścieżkę lekko nie przystosowanej dla rowerów, bardzo wąsko i miejscami kamieniście. Na szczęście prowadziła ona w dobry kierunku. W jednym z mijanych miasteczek jest nawet specjalny most dla rowerzystów, żebyśmy nie musieli jeździć razem z blachosmrodami. Po kilku godzinach jazdy zaczyna kropić. Zatrzymuje się na ławce i przyrządzam obiad. Kupiłem wcześniej 4 jakby kotlety mielone nadziewane serem oraz jakimiś warzywami. No po prostu rarytas jak na taką niskobudżetową wyprawę. Powoli zaczynają pojawiać się w tle Alpy.

Rzeka Traun - miejscami spokojna, miejscami wręcz górska © Krasu
Alpy mnie zapraszją do siebie, a potem odganiają deszczem © Krasu
Jak się okazało rozłożyłem się z jedzeniem koło wodospadu. Nawet nie wiedziałem bo słychać nie było. Tylko co jakiś czas ludzie podjeżdżali i szli ścieżką w dół, no ale wiadomo do lasu nad rzekę to sobie chodzą. A tu na tablicy ogłoszeń widzę że zrobiony jest tutaj jakiś mini szlak geocache i prowadzi koło tych wodospadów. No to świetnie tylko na nie mam Internetu to nie pokeszuje tym razem. Ale nad wodospad chętnie zajrzę. Tak przejrzysta woda robi wrażenie, do tego dużo ludzi w kombinezonach także można tutaj nurkować nawet.

Wodospady Traufall © Krasu
W dalszej części traunweg oddala się od rzeki, dopiero przed samym Gmunden i Traunsee prowadzi bulwarem nad rzeką. Dojeżdzam do tego pięknego miasteczka w strugach deszczu, całe jezioro i okalające szczyty są w chmurach. Szkoda że takie piękne miejsce mnie tak odstrasza. Siadam na przystanku i zastanawiam się co robić. Przejechałem już ponad sto kilometrów także możnaby zacząć szukac miejsca na nocleg, ale leje tak że nie ma sensu się stąd ruszać. Czekam. Deszcz lekko zelżał, jadę dalej za miasto. Wjeżdżam nad jezioro które jest cieplutkie, chodzę trochę po wodzie bo jest fajnie kamieniste dno i płytko a ja i tak przemoczony. Wypatruję dobre miejsce do rozbicie namiotu pod wielkim dębem, za balami ze słomą, tam jeszcze nie przelało. Trochę blisko drogi ale jak rozłożę się po zmroku to będzie ok. Także odjeżdżam na przystanek, tam odpoczywam i robię kolację. Pod wieczór wystawiam rękę spod dachu sprawdzając czy leje a tu nowe BMW serii 7 zatrzyuje się bo gość chyba myślał ze łapię okazję. No niestety nie zmieszczę się z moim sprzętem więc odjeżdżam we wcześniej upatrzone miejsce. Jest już prawie ciemno i przechodząc przez zarośla nie zauważam drutu kolczastego i zaplątuję się w niego. Na szczęście nie uszkadzam roweru a ja tylko trochę wbijam sobie go w palec. Rozbijam namiot i kładę się spać tuż przy Traunsee i to całkowicie za darmo.
Traunsee przykryte chmurami © Krasu
Klasztor na Traunsee © Krasu
Szczyty okalające Traunsee w chmurach © Krasu

Przystań © Krasu

Mocze nogi w Traunsee © Krasu ( Hmm ta noga tutaj wygląda jak zakrwawiona ale to tylko złudzenie, pewnie przy kompresji zdjęcia kolory się rypły)

Miejscówka ze świetnymi widokami © Krasu


Dzień 4 – Donauradweg – kurczak jest wielce OK!, Dzień 6 - Deszcze niespokojne.


Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa inieo
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]