Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi krasu z wioski Golanka. Mam przejechane 23890.85 kilometrów w tym 1779.10 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.07 km/h i jest mi z tym dobrze.
Więcej o mnie.

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy krasu.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
111.00 km 5.00 km teren
06:33 h 16.95 km/h:
Maks. pr.:48.50 km/h
Temperatura min:10.0
Temperatura max: 18
Podjazdy: m
Kalorie: 3252 kcal
Rower:K r o s s

Dzień 6 - Deszcze niespokojne.

Wtorek, 12 sierpnia 2014 · dodano: 06.09.2014 | Komentarze 0

W nocy dużo lało. Pobudka standardowa 5:20 plus dwie drzemki. Wychylam głowę za namiot ale nic wiele nie leci mi na głowę, tylko większe krople z drzewa. Szybko zwijam się, bez śniadania jadę. Niestety udało mi się ujechać może z 3 km i znowu leje. Coraz mocniej. Za mocno leje by jechać. Zatrzymuje się na parkingu z widoczkami na jezioro. Jest mały wystający daszek z od toalet więc tam się chowam. Toaleta męska w opłakanym stanie z zapchanym kiblem... ale ma gniazdko! W końcu jakiś prąd, podłączam więc komórkę i idę do toalety dla niepełnosprawnych. Tam już czysto więc odświętnie golę się. Niestety nie ma tutaj gniazdka a przydałoby się podładować też baterie od aparatu. No ale jest jeszcze toaleta damska! A Tm też jest gniazdko więc podłączam ładowarkę z bateriami. Niestety ulewa nie odpuszcza, siedzę tam ze 3 godziny jak nie lepiej. Jakiś miejscowy radzi mi żebym lepiej poszukał jakiegoś pokoju i odpoczął bo dziś ma być taka zryta pogoda.
Łódką wśród chmur © Krasu
Alpejskie jeziora © Krasu
Na mszę trzeba trochę sie powspinać © Krasu
Tunel dla samochodów, dla rowerów ścieżka nad jeziorem © Krasu
Nowoczesne molo © Krasu

Około 10 deszcz trochę zelżył na sile. Pierwszy raz od rana widzę rowerzystów, którzy jadą w tym samym kierunku co ja. Także ja też pakuję się i jadę. Minęło kilka minut i znowu pompa. Chwile czekam w tunelu. Przeszło i jadę dalej. Jak widać niektórym niestraszny deszcz i rwąca woda.

Łowienie "na muche" © Krasu
Jadę dalej doliną rzeki Traun, która tutaj zamienia się powoli w górski strumień, wezbrany po opadach. Kilka razy gubię szlak rowerowy i muszę się wracać kilkaset metrów. Pogoda dalej nie rozpieszcza ale deszcz jest już akceptowalny do jazdy. Tereny świetne do jazdy, zaczynają się prawdziwe góry, co czuć w nogach.
Rzeka, góry,las © Krasu

Dojeżdżam do miejscowości Bad Ischl, gdzie gubię szlak rowerowy i jestem zmuszony przejechać kawałek ekspresówką na dodatek przez tunel. Na szczęście udaje mi się cało wyjechać z tunelu mimo pędzących aut. Wracam jak najszybciej na ścieżkę rowerową. Dojeżdżam do jeziora Halstatter See gdzie opuszczam Traunweg i odbijam na przełęcz. Tutaj się zaczyna pierwszy bardziej stromy podjazd, 13% na 2,5km dobre na rozgrzewkę. Tym bardziej że podczas podjazdu łapie mnie kolejna ulewa. Nie spotykam jednak latających krów przed którymi ostrzegają znaki. Udaje mi się wygramolić na przełęcz, gdzie przeczekuje deszcz na przystanku. Po drugiej stronie przełęczy pogoda dużo lepsza. Zaczyna wychodzić nawet słońce. Zmienia się też trochę krajobraz. Dużo hal z zieloną trawką i piękne domy wybudowane w różnych miejscach, na skałach, koło przepaści, no po prostu bajkowo.
Duzo leje, potoki wzbierają © Krasu
Uwaga na latające krowy! © Krasu
Pierwsza przełęcz zdobyta © Krasu
Alpejskie łąki tylko krowy milki gdzieś uciekły © Krasu
W miejscowości Lindentat można odbić w lewo, podjechać jeszcze trochę i wpaść do doliny bliżej Bischofshofen. Nie wiedziałem którą drogę wybrać. W domu sprawdzałem i kilometrowo wychodzi podobnie. W końcu jadę jednak prosto do Gollin Salzach. Stamtąd odbijam w stronę Bischoshofen. Robi się późno więc szukam miejsca na nocleg. Koło jednego ze strumieni jest malutka polanka. Ale potok taki porywisty po deszczach żeby nie dało rady spać, taki huk. Idę kawałek dalej ścieżką poszukać lepszego miejsca, a tu nagle za krzakiem gigantyczna dziura, wyrobisko po pewnie żwirowni, wielkości kilku boisk do piłki nożnej niczym nie ogrodzone, jakbym za szybko szedł to mogłem spaść kilkanaście metrów do dołu. No ale nic, kawałek dalej, niedaleko drogi znajduje kawałek polanki. Niestety już po rozłożeniu namiotu, okazuje się że jest kilka większych kamieni, dlatego nie mam w nocy za wygodnie.



Dzień 5 - Doliną rzeki Traun – szmaragdowa woda., Dzień 7 - Ręcznik zdrajca!

.



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa miesc
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]